poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 14

Jest rozdział. Troszkę mi smutno, że pod ostatnim było tak mało komentarzy, ale to albo wina numeru bo rozdział 13 albo tego, że nie poinformowałam o nim. Moja wina. Przyznaję się. Postaram się informować, ale niczego nie obiecuję. Nigdy nie mam czasu. Niestety. Dzielimy się jednym internetem na 4 osoby więc ... 

Teraz dedykacje : 

- Łukaszowi - nawet jak nie czyta, to zawsze ma miejsce w dedykacjach. W końcu jest Sean'em :*
- Mlodej - ja też cię lubię ;D dawaj rozdziały bo umieram.
- Cherry - nie komentuje, ale wiem, że czyta :**
- Paulineee - dawaj szybko rozdziały, bo nie mam co czytać. 
- Krzyśkowi - mówiłam, że są błędy. Dziękuję, że mnie uświadomiłeś ;P Jako pierwszy skomentowałeś !!!
- Zuzie - czekam na opinię i pisz u siebie.
- Zagubiona w Smutku - witaj czytelniczko :) Dziękuję za opinię i mam nadzieję, że zajrzysz częściej jeśli wgl teraz wejdziesz ;p Napisz coś o sobie jeśli możesz. 
 
 Jeśli kogoś pominęłam to bardzo przepraszam, ale jak zawsze dedykacja jest nawet dla tych co nie wymieniam. 
 
  Dziękuję, że jesteście ze mną i za wasze komentarze, które zawsze mnie wspierają. 
    Kocham was, wszystkich ;D 

A teraz już was nie nudzę i nie wyznaję uczuć tylko czytajcie rozdział ;P



 Słysząc swoje imię dziewczyna pchnęła podwójne drzwi. Wszyscy obecni zamilkli. W całkowitej ciszy, dziewczyna pokonała odległość dzielącą ją od stołu nauczycielskiego  Stanęła tuż przed profesor McGonnagal, która odezwała się głośno : 
- Usiądź - rozkazała. 
 Nastolatka spokojnie zajęła swoje miejsce. Kobieta nałożyła jej na głowę starą, połataną tiarę przydziału. Kiedy tylko czapa dotknęła jej głowy, dziewczyna usłyszała cichy głos.
- Hmmm ... bardzo ciekawe. Ogromna odwaga, rzadko spotykana inteligencja, spryt i niesamowity upór. Gdzie by cię tu przydzielić - zastanawiała się. Dziewczyna natychmiast pomyślała o swojej rodzinie. Rodzice i Alanna byli w Gryfindorze. A przynajmniej rodzice których znała. Tiara jakby czytała w jej myślach, odezwała się znowu - Och tak, twoi rodzice byli w Gryfindorze, jakżeby inaczej. Niezależnie o których pomyślisz. 
- Znałaś moich rodziców ? Tych prawdziwych ? - wyszeptała dziewczyna przez zaciśnięte gardło.
- Och tak, to byli wspaniali czarodzieje. Jesteś do nich bardzo podobna - wyjaśniła tiara.
- Kto to był ? 
- Ale który dom byłby odpowiedni dla ciebie - czapa zignorowała pytanie - Odwaga to wspaniała rzecz jednak twój spryt, twoja przebiegła natura. W Slytherinie te właśnie cechy pomogłyby ci przetrwać.
- Wszędzie byle nie tam -wysyczała brunetka. 
- Nie ? - zdziwiła się - Taka sama, dokładnie taka sama - zaśmiała się tiara lecz zanim dziewczyna zdążyła zapytać o sens jej słów ta wrzasnęła - GRYFINDOR !!!!!!!
 Przy stole lwa wybuchła salwa oklasków. Wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc nie przestając. Zdjęła tiarę przydziału i ruszyła w stronę swojego domu. Zobaczyła jak Harry przywołuje ją żeby usiadła obok niego. Jakoś tak się złożyło, że przy okazji siedziała naprzeciw Dracona Malfoy'a. Posłała mu pogardliwe spojrzenie. Chłopak odpowiedział jej tym samym i zwrócił się do ciemno-skórego chłopaka siedzącego obok. 
- Gratulacje - odezwała się Hermiona. 
- Dzięki, jakoś poszło - odpowiedziała brunetka spoglądając na nią. Nadal czuła na sobie wzrok blondyna. 
- Długo tam siedziałaś - zauważyła Ginny. 
- No cóż ... dzięki Harry'emu nie siedzę przy jednym stole z Mafoy'em - wyjaśniła. 
- Tiara chciała cię przydzielić do ślizgonów ? - Ron niemal udławił się własną śliną. 
- Tak. Ale miałam szczęście, że nie była tego całkowicie pewna. 
 Zanim odezwał się ktoś jeszcze ze swojego miejsca podniósł się Albus Dumbledore. Cała Wielka Sala pogrążyła się w ciszy. Stary czarodziej rozejrzał się po uczniach.
- Witam wszystkich uczniów, starych i nowych. Jestem bardzo rad, że jesteśmy tu w tak licznym gronie - odezwał się - Mam przyjemność przedstawić wam naszą nową nauczycielkę obrony przed Czarną Magią, Dolores Jane Umbridge - przy stole nauczycielskim rozległy się umiarkowane brawa. Uczniowie również klaskali jednak bardzo szybko na sali znów zaległa cisza. 
 Ze swojego miejsca podniosła się niska, gruba kobieta. Ubrana na różowo, z nieco rozlaną twarzą również u różowioną wyglądała okropnie. Uczniowie z trudem powstrzymywali śmiech. Dało się słysząc pojedyncze chichoty. Kobieta nie zwróciła na to uwagi. Chrząknęła kilka razy i odezwała się ociekającym słodyczą głosem : 
- To dla mnie ogromny zaszczyt, uczyć was - zaczęła - Mam nadzieję, że nasza współpraca zaowocuje wspaniałymi ocenami - zamilkła na chwilę po czym odezwała się z zupełnie innej beczki - Chciałabym również oznajmić, że informacje dotyczące rzekomego powrotu Czarnego Pana są NIEPRAWDZIWE - podkreśliła ostatnie słowo. 
 Wśród uczniów rozległ się szmer przyciszonych głosów. Wszystkie spojrzenia skierowały się na Harry'ego. Przecież to on twierdził, że Lord Vodemort się odrodził. Chłopak spuścił wzrok. Różowa ropucha nareszcie usiadła na swoim miejscu. 
- Teraz przejdźmy do spraw które powtarzam co roku. Wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony - jego wzrok natychmiast skierował się na bliźniaków którzy uśmiechali się niewinnie - Pan Filch prosił również, abym przypomniał o zakazie zabawy łajnobombami - przynajmniej połowa uczniów wydała z siebie jęki pełne zawodu - I to chyba tyle. Wsuwajcie.
 Klasnął w dłonie i w pustych dotąd półmiskach pojawiły się przeróżne smakołyki - pieczone kurczaki, ziemniaki, frytki, sałatki i mnóstwo przeróżnych deserów - puddingi  ciasta, ciasteczka, owoce. Uczniowie natychmiast zaczęli nakładać na tależe smakołyków wesoło gawędząc z przyjaciółmi. Katrina nałożyła sobie trochę ziemniaków i jedząc powoli rozglądała się dookoła. Spojrzała na zaczarowany sufit pod którym lewitowały płonące świece oświetlając salę. 
- Coś nie tak ? - zaniepokoiła się Hermiona. 
- Nie, nie - zaprzeczyła brunetka - Po prostu się zapatrzyłam. 
 Szatynka pokiwała głową i wróciła do kolacji. Po chwili obok nich przeszła profesor McGonnagal rozdając plany zajęć. Katrina zerknęła na swój : 
Poniedziałek
1. Eliksiry ( Slytherin )
2. Eliksiry ( Slytherin )
3. Zaklęcia ( Revenclav )
4. Transmutacja ( Slytherin ) 
obiad
5. Opieka nad magicznymi stworzeniami ( Hufelpaw )
6. Obrona przed czarną magią ( Slytherin )

Wtorek 
1. Zaklęcia ( Ravenclav )
2. ---------------------------------
3. Eliksiry ( Slytherin )
4. Wróżbiarstwo ( Hufelpaw )
obiad 
5. Zielarstwo ( Hufelpaw )
6. Astronomia ( Ravenclav ) - godz. 00.00

Środa
1. --------------------------------------
2. Obrona przed czarną magią ( Ravenclav ) 
3. Zielarstwo ( Slytherin )
4. Zaklęcia ( Hufelpaw )
obiad
5. Eliksiry ( Slytherin )
6. --------------------------------------

Czwartek
1.Transmutacja ( Hufepaw )
2. Eliksiry ( Slytherin )
3. Eliksiry ( Slytherin )
4. Obrona przed czarną magią ( Slytherin )
obiad
5. Opieka nad magicznymi stworzeniami ( Ravenclav )
6. Wróżbiarstwo ( Ravenclav )

Piątek 
1. Zielarstwo ( Hufepaw )
2. Transmutacja ( Slytherin )
3. Eliksiry ( Slytherin )
4.  Obrona przed czarną magią ( Slytherin )
obiad
5. -----------------------------------
6. Astronomia ( Hufelpaw ) - godz. 00.00

 Zielonooka spojrzała na przyjaciół. Nadal przeglądali swoje pany. Neville patrzył na swój przerażonym wzrokiem. Jego twarz była niemal biała. Głośno łapał powietrze starając się uspokoić. Dziewczyna dotknęła jego dłoni. Chłopak podskoczył jak oparzony i spojrzał na nią rozbieganymi oczami. 
- Co się stało ? - zapytała zaniepokojona brunetka. 
- To jest koszmar - wyszeptał z niedowierzaniem wskazując swój rozkład zajęć - Koszmar.
 Dziewczyna odebrała mu papier przeglądając go. W sumie był taki sam jak jej za wyjątkiem jednej lekcji. 
- Co jest z nim nie tak ? - zdziwiła się. 
- Co jest z nim nie tak ? - powtórzył zdumiony - Eliksiry, codziennie eliksiry. Już po mnie - biadolił. 
- Aż tak źle ? 
 Hermiona pokiwała głową udzielając jej odpowiedzi. 
- Snape go nienawidzi. Wyżywa się na nim za każdym razem - wyjaśniła. 
 Katrina porównała obydwa plany. 
- Eliksiry mamy razem - zastanowiła się - Jeśli chcesz możesz siedzieć ze mną. Jestem niezła w te klocki więc nie powinien się czepiać. 
- Serio ? - wydusił Neville. 
- Serio - uśmiechnęła się - Nie denerwuj się tak. Będzie dobrze. 
 Chłopak posłał jej pełne wdzięczności spojrzenie. Poczuła na sobie czyjś intensywny wzrok. Spojrzała na stół śizgonów. Nie myliła się, Malfoy patrzył na nią z dziwnym wyrazem twarzy. Widząc, że mu się przygląda szybko odwrócił się powracając do rozmowy ze swoim sąsiadem. Na usta dziewczyny wpłynął ironiczny uśmiech. Jedzenie zniknęło. Wszyscy spojrzeli na stół nauczycielski. Dyrektor Hogwaru podniósł się. 
- Rozumiem, że jesteście zmęczeni, tak więc życzę wam dobrej nocy. Niech prefekci odprowadzą pierwszorocznych do dormitoriów. 
 Uczniowie zaczęli się rozchodzić. Hermiona i Ron ruszyli przodem wołając do siebie pierwszaków. Już na wakacjach dowiedzieli się, że zostali mianowani prefektami. Katrina nie znająca rozkładu zamku została razem z Harry'm, Ginny i Neville'm. Wyszli jako jedni z ostatnich. Po chwili weszli na siódme piętro. Podeszli do portretu Grubej Damy. 
- Hasło ? - zapytała śpiewnie. 
 Harry wyprostował się nagle. 
- Och, nie - zawołała Ginny - Nie mamy hasła. 
 Neville zaczął panikować. Brunetka zachowała spokój. Poszperała w umysłach obecnych w pokoju wspólnym.
- Odwaga - powiedziała pewnie. 
 Obraz otworzył się. Towarzysze spojrzeli na nią zdziwieni. 
- Skąd wiedziałaś ? - zapytała Ginny.
- Zgadłam - skłamała - Przypomniało mi się co powiedziała tiara. 
 Nie zadając więcej pytań weszli do pokoju wspólnego. Chyba cały dom zebrał się w pomieszczeniu chcąc nadrobić wakacje. Przekazywali najświeższe wiadomości, informacje i plotki. Kiedy ich czwórka weszła do środka rozmowy ucichły. Wszystkie oczy znów skierowały się na Harry'ego. Brunetka czuła chaos w jego uczuciach. Nie wiedział jak ma się zachować. W końcu uniósł głowę i przeszedł przez tłum. Zatrzymał się przy stoliku. Siedziało tam dwóch chłopaków. Jeden ciemnowłosy i ciemnoskóry. Drugi miał bardzo jasną karnację i ciemno blond włosy.
- Cześć Dean, Seamus - przywitał ich zielonooki - Jak wakacje. 
- Hmmm ... dobrze ... - odezwał się murzyn niepewnie. 
- A u mnie nie - głos blondyna nie był przyjazny - Moja matka nie chciała, żebym tu wracał. 
- Dlaczego ? - zapytał zdziwiony Harry.
- Przez ciebie - odparł tamten - I przez Dumbledore'a. Te wasze wyimaginowanie historyjki o powrocie Sam-Wiesz-Kogo. A w dodatku czytała proroka, codziennie. Prasa miała wspaniały temat na całe wakacje. To bardzo dziwne, że tylko ty go widziałeś. Że nie stało się nic co potwierdziło by twoje słowa. Mama od początku mówiła, że chcesz tylko sławy. Rozgłos to twoja siła napędowa. 
- Wy wierzycie w to co pisze ten szmatławiec ? - wysyczał brunet omal nie rzucając się na chłopaka.
- A dziwisz się ? Nie masz żadnych dowodów, żadnych świadków. A jeśli jest tu ktoś kto ci wierzy to niech się wypowie, niech odezwie się ktoś, kto może potwierdzić twoje słowa. Kto widział coś, co wskazuje na to, że mówisz prawdę - rozejrzał się po obecnych w pokoju wspólnym. 
 Nikt nie mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że widział Voldemorta. Nikt nie mógł go widzieć, bo nie zamierzał na razie grać w otwarte karty. Harry nie miał nawet nadziei  że ktoś go poprze. Sam doskonale wiedział, że Tom nie pokaże się przypadkowym ludziom. Ale jednak ktoś mógł mu pomóc. Ktoś kto miał do czynienia z Czarnym Panem częściej niż by chciał. Katrina stanęła obok bruneta, który spojrzał na nią zdumiony. 
- Ja mogę to potwierdzić. Skoro tak bardzo ci na tym zależy - warknęła jadowicie. 
 Blondyn nie zmienił wyrazu twarzy. 
- Ty ? - zakpił - A co ty możesz wiedzieć ? Jesteś bezwartościowa dla Czarnego Pana. Niby jakim cudem mogłabyś znaleźć się  na tyle blisko, żeby go zobaczyć ? Jego sługusy zabiłyby cię w ułamku sekundy - nie wiedział jak bardzo się mylił, ale ona nie zamierzała go uświadamiać. 
- Katrino, nie musisz mi pomagać ... - wyszeptała Harry. 
- A niby dlaczego nie ? - zapytała go nie ściszając głosu - Skoro znam prawdę, nie będę tego ukrywać. A ty - skierowała lodowate, zielone spojrzenie na sprawcę całego zamieszania - jesteś idiotą. Jeśli wierzysz w słowa tego brukowca. Jesteś zbyt ograniczony, żeby zrozumieć, że wszystko zaczyna się od nowa. Że czas wojny powraca. I jak dla mnie każdy, kto uważa tak jak ty jest nic niewart. Nie macie własnego zdania, wierzycie w to co przeczytacie, usłyszycie zamiast słuchać kogoś kto nie raz zasłużył sobie na szacunek i zaufanie. 
- Więc kogo mamy słuchać ? Ciebie ? - zaszydził jej przeciwnik. 
- Nigdy nie zrozumiesz, co się dzieje. Jeśli nie chcecie słuchać Harry'ego to posłuchajcie Dumbledore'a. Każdy, kto go zna powinien wiedzieć, że to właśnie on robił wszystko, aby powstrzymać wojnę, przywrócić porządek. Jemu chyba jesteście coś winni. Za to co robił i co robi nadal - zakończyła wściekła. 
 Nagle tuż obok niej zjawiła się reszta. Ron i Ginny stanęli po jednej stronie, a Hermiona i Neville po drugiej. Teraz już z czystym sumieniem mogli im pomóc. 
- Jeśli masz coś do Harry'ego, to masz go nas wszystkich - powiedział Ron głośno. 
 Pozostali pokiwali głowami. Nikt się nie odezwał. Nagle do pokoju wspólnego weszła profesor McGonnagal. Wszystkie oczy skierowały się na nią. 
- Coś się stało ? - zapytała zaniepokojona ciszą. 
- Nie pani profesor - powiedziała czarnowłosa dziewczyna o dość ciemnej karnacji. 
- Mam taką nadzieję, Parvati - odpowiedziała jej czarownica i zwróciła się do nowej uczennicy - Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku, Katrino ? - zapytała. 
- Jak najbardziej, właśnie miałam iść do swojego dormitorium - powiedziała wcale nie kłamiąc. Naprawdę chciała wyjść, oderwać się od natłoku myśli. 
- To dobrze. Liczę, że sobie pani poradzi, panno Fox - ostrzegła ją profesorka - Dobranoc. 
 Wyszła. W pomieszczeniu nadal panowała cisza. Katrina spojrzała znacząco na Hermionę.  Miała nadzieję, że dziewczyna pokarze jej pokój. Szatynka szybko zrozumiała przekaz i poprowadziła ją na górę schodami po lewej stronie. Za nimi poszła Ginny. Chłopcy też natychmiast udali się na siebie. Schody do dormitorium chłopców znajdowały się po prawej. Kiedy weszły na piętro, brunetka zauważyła kilka par drzwi. Na każdej były tabliczki z imionami i nazwiskami mieszkających w nich osób. Minęły pierwsze i drugie drzwi. Przy trzecich zatrzymały się. 
- Ja mieszkam tutaj - powiedziała Hermiona i wskazała na tabliczkę. Po chwili jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia - I wygląda na to, że ty również. 
 Katrina spojrzała na mosiężną tabliczkę. Rzeczywiście, wypisano na niej jej nazwisko pięknymi, złotymi literami. Dziewczyna spojrzała na resztę nazwisk chcąc choć w pewnym stopniu zoriętować się z kom mieszka. 
Parvati Patil
Hermiona Granger
Lavender Brown
Katrina Fox
 A więc czarnowłosa dziewczyna o imieniu Parvati będzie jej współlokatorką. Hermiona uchyliła drzwi przepuszczając przodem nową mieszkankę. W średniej wielkości, ośmiokątnym pokoju stały cztery duże łoża z baldachimami ustawione pod ścianami. Pomiędzy nimi były wielkie okna wpuszczające do pomieszczenia światło księżyca. Po chwili przy jednym z łóżek zauważyła swój kufer. Wygrawerowane na nim ogromne, złote litery " K.F. " zalśniły w blasku pochodni z zewnątrz. Dziewczyny weszły do środka. Hermiona zapaliła lampkę przy swoim posłaniu. 
- Podoba ci się ? - zapytała niepewnie. 
- Bardzo ... przytulnie - odpowiedziała z wahaniem czarnowłosa. 
 Szatynka uśmiechnęła się radośnie. Ginny miała zamyślony wyraz twarzy. Kiedy się odezwała, chyba wciąż nie wróciła do rzeczywistości. 
- Trina ... to znaczy jeśli mogę cię tak nazywać? ... - spojrzała na nią niepewnie. 
- Jak chcesz - odpowiedziała jej zielonooka, nieco zdziwiona. 
- No bo wiesz ... ja ... ty mówiłaś serio ? - wyrzuciła z siebie. 
- Co masz na myśli ? - zapytała dziewczyna zawzięcie szukając czegoś w swoim kufrze. 
- Chodziło mi o ... o Voldemorta. Naprawdę go widziałaś ? - dokończyła szeptem ruda. 
 Katrina zesztywniała. Powoli wyprostowała się odwracając w stronę pytającej. Pozostałe dziewczyny przebywające w pokoju spojrzały na nią nieco zdziwione. Nie wiedziały dlaczego to pytanie tak na nią podziałało. 
- Dlaczego pytasz ? - zapytała ostrożnie brunetka. 
- Ja ... ja po prostu ... byłam ciekawa. Bo jeśli powiedziałaś tak tylko po to, żeby pomóc Harry'emu to ... 
- Nie kłamałam - przerwała jej gwałtownie dziewczyna - Nie musiałam. Ale nie chcę o tym rozmawiać. To nie jest nic przyjemnego, możesz mi wierzyć. 
- Rozumiem - wymamrotała ruda spuszczając głowę. 
 Zielonooka poczuła wyrzuty sumienia. Nie chciała tak na nią naskoczyć. Usiadła obok niej i spojrzała prosto w smutne, brązowe oczy. 
- Posłuchaj, Ginny, ja nie chciałam tak się zdenerwować. Ale spróbuj mnie zrozumieć. Wspomnienia o nim nie są zbyt przyjemne. Nie chcę do tego wracać puki nie mam innego wyboru - wyjaśniła jej łagodnie. 
- Rozumiem cię - odpowiedziała jej młodsza dziewczyna - Przepraszam, że o to pytałam - powiedziawszy to przytuliła się do niej. 
 Katrina nie wiedziała co zrobić. Niezręcznie poklepała dziewczynę po ramieniu. Hermiona przyglądała się tej scenie z nieukrywanym rozbawieniem. Ruda odsunęła się. Radość odbijała się na jej twarzy. Po chwili do dormitorium weszły dwie dziewczyny. Jedną z nich brunetka poznała od razu, Parvati. Współlokatorka uśmiechnęła się do niej, a ciemne oczy zalśniły. Druga, pulchna dziewczyna o ciemnoblond włosach i jasnych oczach spojrzała na nią ze sztucznym uśmiechem. Katrina natychmiast zrozumiała, że niezbyt się polubią. 
- Cześć, jestem Parvati Patil - przywitała się czarnowłosa. 
- Katrina Fox - odpowiedziała nowa dziewczyna ściskając jej dłoń. 
 Ostatnia mieszkanka dormitorium, Lavender, niezbyt paliła się do znajomości. Bez słowa usiadła ja łóżku naprzeciw Katriny. 
- Nie przejmuj się nią - poradziła jej Parvati - Jest zła, że ktoś odbiera jej miejsce. Do tej pory byłyśmy we trzy, a teraz będzie nas czwórka. Ty też potrzebujesz miejsca więc jedna z jej szaf została usunięta i teraz musi upychać wszystko do jednej. 
 Blondynka prychnęła pogardliwie nie zaszczycając ich spojrzeniem. 
- Dziękuję za informację, Parvati - uśmiechnęła się zielonooka - Jakoś nie ubolewam z tego powodu. Jeśli ma problem to jej sprawa. 
 Parvati spojrzała na nią zaciekawiona. " Jeśli naprawdę spotkała Czarnego Lorda i teraz zachowuje się tak spokojnie, to jest naprawdę dzielna. Nie mogła kłamać. " myślała panna Patil siadając na swoim łóżku. Katrina słysząc to uśmiechnęła się delikatnie. Dam radę, pomyślała, to jest szansa, żeby zobaczyć jak to jest żyć normanie. Bez wezwań, bez sesji tortur, którym musiała się przyglądać. Było po 22, a jutro trzeba było wstać na lekcje. Ginny pożegnała się i pobiegła do swojego dormitorium. Brunetka zabrała swoją piżamę i kosmetyczkę i zaszyła się w łazience. Utrzymane w jasnych tonach pomieszczenie przypadło jej do gustu. Znużyła się w dużej wannie rozluźniając mięśnie i uwalniając napięcie, które nagromadziło się w niej w ciągu jednego dnia. Po 15 minutach weszła z powrotem do dormitorium. Miała na sobie nową piżamę, którą Alanna kupiła jej przed wyjazdem. Uznała, że Katrinie nie może, Nie Może, zabrać ze sobą spodenek i za długiej koszulki Sean'a. Dlatego właśnie kupiła jej jedwabną, czarną piżamę na która składały się lużne spodnie, cieniutki podkoszulek na ramiączkach i dłuższa koszula z długim rękawem. Pomimo wszystko dziewczynie bardzo spodobał się prezent. Nie zrezygnowała jednak ze swojego ulubionego stroju, który teraz leżał spokojnie na dnie kufra. Dziewczyna ułożyła się w łóżku przykrywając pachnącą pościelą. Powiedziała dobranoc i niemal natychmiast zasnęła. 

_________________________________________________________________

Proszę o szczere komentarze. Pozdrawiam :***

13 komentarzy:

  1. Hej, czemuż miałabym nie wstąpić na tego wspaniałego bloga co ??;)
    Rozdział jak dla mnie bardzo fajny ale wkradło się kilka błędów które moje nie ortograficzne oko zauważyło
    Hufflepuff a nie Hufelpaw
    GRYFFINDOR zamiast GRYFINDOR
    O mnie mogę powiedzieć tyle, że podobno jestem podłą samotnicą nie liczącą się z innymi...
    Życzę weny i do napisania

    PS. Życzę więcej komentarzy niż pod poprzednią notką ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Czekam na kolejne twoje komentarze. Coś mi się wydaje, że dadzą mi mnóstwo motywacji.
      Pozdrawiam ;P

      Usuń
  2. Hmm...przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały i mogę powiedzieć, że są naprawdę FANTASTYCZNE!!!! Pisz dalej, tyle, ile możesz....Plisss!!!!!
    Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg...
    Pozdrawiam...
    Weny życzę!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie FANTASTYCZNE, ale mam nadzieję, że nadają się do czytania. Pisać będę pomimo wszystko. Lubię to i ciągle mam nowe pomysły.
      Następnym razem napisz coś o sobie - imię, nazwisko, gdzie mieszkasz, ile masz lat ... itp.
      Czekam i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Dobra siostra, dodam ci komentarz, żebyś mi później nie płakała. Napisane chyba dobrze, nie ma się do czego przyczepić, ale jeden błąd znalazłem po drodze: ''Dziewczyna spojrzała na resztę nazwisk chcąc choć w pewnym stopniu ZORIENTOWAĆ się z KIM mieszka''. Dziękuję, dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm ... chyba powinnam być wdzięczna, że wgl przeczytałeś. Dzięki.
      I dzięki za ujawnianie mi moich błędów. Postaram się coś z nimi zrobić.
      Mam nadzieję, że następne też skomentujesz.
      Pamiętaj, zawsze w poniedziałki :)
      Dziękuję za uwagę ;D

      Usuń
  4. Chłopcy też natychmiast udali się na siebie. - to jest coś nie ten tego...
    Nazwy domów źle napisane!!! grr tego Ci nie przepuszczę!!!
    Fajnie, że Katrina jest w GRYFFINDORZE...
    Jest trochę błędów i zgubionych liter.
    Napisane ładnie, w sensie stylu pisania...
    Jest Hogwart więc ma się coś dziać... Wiem, moje komentarze nie są zbyt pochlebne ale ja jestem wymagający...
    pozdrowienia
    podpisano - Stały Czytelnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. Zawsze są błędy. Walczę z tym.
      A co do błędnych nazw ... ja wszystkie nazwy piszę z pamięci a Potter'a czytałam chyba rok temu więc mogę się pomylić. Nie zjadaj mnie !!
      Dziękuję za wytykanie mi błędów. Prosiłam o to przecież ;) A w komentarzach nie chodzi o pochlebstwa tylko o prawdziwą opinię. Nie chcę kłamstw. Zobacz na komentarz powyżej, mój brat mi nie popuszcza, pokazuje błędy i nie przeprasza.
      Pozdrawiam cię, stały czytelniku :P
      P.S. Czy mi się wydaje czy zmieniłeś nick ?

      Usuń
    2. aaa tak, na taki bardziej... pozytywny...
      Wiem, że się czepiam ale aż mnie oczy zabolały... jak zobaczyłem nazwy domów...
      Przyznam się, że też nie wszystkie napisałbym w tej chwili dobrze... Ale na Twoim miejscu sprawdziłbym na necie jak się to pisze - tak dla pewności...
      Podpisano - gość z nowym nickiem, ten co by tylko krytykował :P

      Usuń
    3. Dobrze, następnym razem się upewnię. Obiecuję.
      Mnie też czasami boli jak patrzę co napisałam. Nie przejmuj się :)
      Podpisano : osoba która cieszy się z krytyki ;P

      Usuń
  5. Wpadłam na tego bloga całkiem przypadkiemi mimo, że nie przepadam za opowiadaniami z potaciami własnymi to postanowiłam spróbować... i jestem zachwycona <3 Naprawdę fantastycznie, bardzo fajnie piszesz. Co do błędów to może oprócz tych w nazwach domów nie widzę i nie zobaczę, bo już tak mam, że skupiam się na treści i wszystko sobie wyobrażam i nie zajmuję się takimi sprawami XD
    Więc ja ... pokochałam tego bloga <3 Nie przejmuj się małą ilością komentów z czasem to się zmieni :)
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Serdecznie zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że zobaczę cię tu jeszcze.
      Pozdrawiam ;D

      Usuń
  6. Nie umieraj mi tu bo chcę przeczytać ciąg dalszy tej historii, rozdział wspaniały było kilka błędów ale każdemu się zdarzają. Do napisania

    OdpowiedzUsuń