wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 9

Wiem, wiem, znowu zawaliłam, ale nie miałam neta i nie dałam rady. Rozdziały mam na kompie a net był u brata który już ze mną nie mieszka. Niestety. Tak czy inaczej już go mam i nawet część kolejnego więc na pewno pojawi się szybciej niż ten. A teraz zapraszam na rozdział 9.

Aha. Być może to co tu znajdziecie jest nieco wyjęte z kontekstu, ale taką miałam wenę i chyba pewna postać zacznie pojawiać się częściej. Jeśli zrozumiecie koga mam na myśli napiszcie to w komentarzach.
A teraz już nie zanudzam.

Rozdział dedykuję wszystkim którzy zaglądają.
________________________________________________________________

 Następnego dnia obudziła się o świcie. Wstając z łóżka czuła się okropnie. Ubrała czarne rurki, granatowy top i czarne adidasy. Spacerując ulicami Londynu jej myśli zaprzątała szkoła. Po raz pierwszy miała się znaleźć w takim miejscu. Wiele o nim słyszała. Kiedyś Alanna uczyła się w Hogwarcie i kiedy tylko siostra podrosła opowiadała jej o wszystkim. Tak bardzo chciała żeby Katrina również tam pojechała jednak kiedy dziewczynka przystanęła do szeregów Voldemorta jej marzenia zgasły. Nastolatka doszła do parku miejskiego. Z cichym westchnieniem wmieszała się w ruch na alejkach. O tej porze przechadzało się wielu staruszków uśmiechających się miło do samotniej dziewczyny. Idąc przed siebie doszła do placu zabaw. Usiadła na jednej z huśtawek i bujając się lekko skupiła swoją uwagę na drobnej, ciemnowłosej dziewczynce bawiącej się niedaleko. Miała nie więcej niż jedenaście lat. Jakby wyczuwając jej wzrok dziecko spojrzało na nią wielkimi, ciemnymi oczami i uśmiechnęło się szeroko. Katrina odwzajemniła go. Dziewczynka pomachała jej ręką podchodząc powoli. Usiadła na huśtawce obok.
- Cześć - powiedziała wysokim głosem - Jestem Lisa - przedstawiła się.
- A ja Katrina - odpowiedziała jej czarnowłosa - Jesteś tu sama ?
- Tylko na chwilę. Mój brat zaraz po mnie przyjdzie. Zawsze przychodzi - zapewniła ufnie Lisa.
- To dobrze. A jak nazywa się twój brat ?
- Który ? - zapytała mała.
- Ten który przyjdzie.
- Aha. Philip - powiedziała - O, właśnie biegnie.
 Katrina uśmiechnęła się do dziewczynki i spojrzała we wskazanym przez nią kierunku. Zza zakrętu wybiegł ciemnowłosy chłopak. Biegł bardzo szybko i nie wyglądało to normalnie. On uciekał. Zaraz za nim pędziła czwórka starszych i na pewno silniejszych chłopaków. Nastolatka podniosła się patrząc na tę pogoń. Stojąca obok niej Lisa wciągnęła powietrze.
- Och, nie - wyszeptała.
- Lisa ? - Katrina spojrzała na nią pytająco.
- To ci okropni chłopcy. Zawsze dokuczają słabszym. Dlatego nie wolno mi chodzić samej - wyjaśniła dziewczynka.
- Rozumiem - odpowiedziała tylko dziewczyna i ruszyła w stronę chłopaków jednak mała złapała ją za rękaw ciągnąc do tyłu.
- Nie możesz tam iść. Oni są straszni - wyszeptała cicho.
- Nie bój się. Nic się nie stanie. Zostań tu - nakazała i pobiegła w stronę drzew za którymi zniknął ścigany chłopak i jego oprawcy. Po chwili zobaczyła Philipa opartego o drzewo. Chłopak był otoczony przez czwórkę rosłych chłopaków, z całą pewnością starszych. Najwyższy blondyn odezwał się grubym głosem.
- Powiedzieliśmy ci, że nie uciekniesz. Z nami się nie zadziera. I tym razem braciszek ci nie pomoże.
- A tak bardzo chcieliśmy się z nim zobaczyć - westchnął inny robiąc niby smutną minę, a po chwili wybuchnął śmiechem.
 Reszta zawtórowała mu podchodząc jeszcze bliżej. Blady jak ściana Philip próbował cofnąć się jeszcze bardziej, ale konar skutecznie uniemożliwiał mu ten ruch.
- Hej, Dudley, co z nim zrobimy ? - zapytał ciemnowłosy chłopak zwracając się do blondyna, który najwyraźniej był przywódcą tej grupy.
- Jeszcze nie wiem. Jakieś propozycje ? - wyszczerzył zęby.
- Ja mam jedną - odezwała się Katrina głośno - Puśćcie go - zaproponowała.
 Zaskoczeni chłopcy spojrzeli na nią. Philip wyglądał jakby chciał znaleźć się gdzieś indziej i najlepiej zabrać ją ze sobą, żeby nie mogła się wtrącać. Dudley, blondyn o rozlazłej twarzy otworzył szeroko oczy widząc kto przeszkadza mu w zabawie. Zmierzył wzrokiem jej drobną sylwetkę i uśmiechnął się wrednie.
- Słuchaj, kotku, nie mieszaj się do tego. Jeszcze stanie ci się jakaś krzywda ... - zrobił dramatyczną pauzę.
- Ależ ja nie zamierzałam się mieszać. Zamierzam tylko zabrać go ze sobą - wskazała młodszego chłopaka.
- A ty kim jesteś ? Jego ochroniażem ? - zaszydził tęgi rudzielec.
- Nie. Jestem kimś kto nie pozwoli, żeby banda idiotów dla zabawy znęcała się nad innymi - wyjaśniła słodziutko.
 Rudy zaczerwienił się patrząc na nią z chęcią mordu w oczach. Zrobił krok w jej stronę jednak zatrzymał się słysząc szorstki głos lidera.
- Spokojnie - powiedział i zwrócił się do brunetki - Odważna jesteś. Niestety odwaga idzie w parze z głupotą - pokręcił smutno głową - Chciałaś ratować jego, a teraz sama masz kłopoty. Popatrzysz sobie - zaproponował dając znak ciemnowłosemu kompanowi - Pierce.
 Dryblas zacisnął palce na jej nadgarstkach wykręcając ręce do tyłu. Dziewczyna ze stoickim spokojem przyjęła tę pozycję. Spojrzała Pierce'owi prosto w oczy.
- Puść mnie - poprosiła cicho.
 Chłopak pokręcił przecząco głową przyglądając się swoim kumplom zbliżającym się do przerażonego Philipa.
- Puść mnie - powtórzyła głośniej.
- Nie - padła odpowiedź.
- Puść mnie, bo będziesz tego żałował - ostrzegła uczciwie.
- Spokojnie. Schowaj pazurki, kiciu - poradził.
 Słysząc z jego ust słowo " kicia " skierowane do niej dziewczyna poczuła wściekłość. Najeżyła się i szybkim ruchem uwolniła dłonie z uścisku zaskoczonego chłopaka. Błyskawicznie odwróciła się stając z nim twarzą w twarz.
- NIGDY. NIE. MÓW. DO. MNIE. KICIA.* - wycedziła lodowato podcinając go.
 Osiłek runął jak długi na trawę wydając z siebie dziwny dźwięk. Pozostali odwrócili się. Widząc leżącego kolegę i nieźle wnerwioną dziewczynę mieli zdezoriętowane miny.
- Nie lubię, kiedy tacy kretyni traktują mnie jak przedmiot - fuknęła patrząc na Dudley'a - Ale jeszcze bardziej wkurza mnie, kiedy takie szczyle jak wy znęcają się nad innymi. Puśćcie go, zanim stracę cierpliwość - zarządała z płonącymi oczami.
 Jej gniew zmienił się w czystą moc. Moc tak silną, że niemal nie do opanowania. Poczuła, że jeszcze chwila, a wybuchnie. W duchu modliła się, żeby uciekali zanim będzie za późno, ale ta część jej osoby opanowana przez chęć władzy wcale nie zamierzała pozwolić im odejść. Chciała wyładować swoją agresję. Z trudem zapanowała nad sobą.
- Wynocha stąd - warknęła.
 Magia starała się uwolnić napierając na mentalne bariery którymi dziewczyna starała się ją powstrzymać. Znikąd zerwał się wiatr szeleszcząc liśćmi. Przerażeni napastnicy cofali się i już po chwili zniknęli z pola widzenia. Z miejsca nie ruszył się jedynie Dudley. Patrzył na nią szeroko rozwartymi oczami.
- Jesteś jedną z nich. Jesteś nienormalna - wydukał przerażony, ale w jego głosie pobrzmiewał lekki podziw.
- Powiedz, kim jestem. Skoro wiesz, powiedz to głośniej - warknęła.
- Jesteś czarownicą. Tak jak on ... - wymamrotał.
- Och. Wiedziałeś - klasnęła w dłonie jak uradowane dziecko - A skoro tak, to chyba zdajesz sobie sprawę, że dwa słowa sprawią, że już nikogo nie skrzywdzisz. Już nic nie zrobisz - zaczęła zbliżać się do niego - Jeśli jeszcze kiedyś zbliżysz się do Philip'a , znajdę cię.
 Tym razem to właśnie on cofał się opierając o drzewo od którego przed chwilą odsunął się Philip. Kiedy Katrina stanęła przed nim pozostawiając odległość nie większą niż pół metra blondyn zaczął wydawać z siebie dźwięki przypominające kwiczenie prosiaka. Z drapieżnym uśmiechem spojrzała w jego białą twarz.
- Abra Kadabra - mruknęła machając się rękami.
 Chłopak wrzasnął przerażony i jak z procy wystrzelił w stronę drzew oddzielających ich od publicznych alejek. Brunetka zaśmiała się pod nosem. Po chwili skierowała wzrok na Philipa. Chłopak stał kilka metrów od niej patrząc zdziwiony.
- Ty wiesz. Nie udawaj - prychnęła.
- Wiem. Ale nie mam pojęcia co tu robisz. Po co mi pomogłaś? Przecież nie można używać magii poza szkołą. Nie jesteś jeszcze pełnoletnia - ocenił.
- Kolejny. Wszyscy wykorzystują fakt, że nie jestem pełnoletnia i nie mogę robić wszystkiego - fuknęła - Nie potrzebuję magii żeby usadzić tych idiotów.
- Sorry - wymamrotał patrząc w ziemię - Uratowałaś mnie, a ja ci jeszcze dowalam.
- Daj spokój. Jestem już na tym punkcie przewrażliwiona. To nie twoja wina - pocieszyła go - A teraz wracajmy bo Lisa oszaleje.
- Lisa ? - spojrzał na nią zdumiony.
- Twoja siostra. Zostawiłam ją tam i przyszłam po ciebie. Pewnie okropnie się martwi - zauważyła.
 Philip pokiwał twierdząco i ruszył za nią w stronę placu zabaw. Przy huśtawkach czekała Lisa spoglądając nerwowo na ścieżkę. Widząc brata uśmiechnęła się szeroko i szybko podbiegła rzucając mu się w ramiona.
- Nic ci nie jest - wyszeptała z ulgą.
- Taak. Wszystko w porządku. Dzięki niej - powiedział wskazując nastolatkę - A tak w ogóle to jak się nazywasz ? - zapytał.
- Katrina - odpowiedziała za nią Lisa.
- Poznałyśmy się już - dodała Katrina.
- Miło mi - uśmiechnął się Philip.
 Nagle usłyszeli za sobą głęboki głos.
- Co się tu dzieje ? - zapytał wysoki, szczupły chłopak o ciemnych włosach i równie ciemnych oczach.
 Katrina spojrzała na dobrze znaną twarz i uśmiechnęła się szeroko.
- Isaac Blake we własnej osobie. Jakiż to zaszczyt - powiedziała.
- Czyżby to była moja mała Katrina ? - zrobił przerażoną minę - Już nie jesteś mała. I kogo ja teraz będę pilnował ? Na takie duże dzieci się nie piszę - zaśmiał się.
 Brunetka pchnęła go żartobliwie patrząc niby oburzona.
- Wcale nie musiałeś mnie pilnować. Byliście z Sean'em niemożliwi. Nie mogłam się ruszyć bez was - powiedziała z pretensją.
- Ale jeszcze nikt cię nie ukradł. Cieszmy się.
- Jasne - prychnęła.
 Isaac nie zwracając uwagi na jej nadąsaną minę porwał ją w objęcia. Dziewczyna zaczęła się wyrywać jednak śmiała się razem z nim.
- Ike, postaw mnie z powrotem na ziemi - zarządzała.
- Już się nie gniewasz ? - zapytał niewinnie.
- Nie, ale puść mnie - odpowiedziała.
 Całej tej scenie przyglądali się zdumieni Philip i Lisa.
- Ike, co się tu dzieje ? Znasz Katrinę ? - zapytała Lisa.
- Czy ją znam ? - zdumiał się - Nie może być inaczej. Ktoś musiał ją zmoralizować. A my z Sean'em nie mamy sobie równych.
- Aha. Liso czy to jest twój drugi brat ? - zapytała Katrina.
 Dziewczynka pokiwała głową.
- Ach, więc już się poznaliście - uśmiechnął się mężczyzna.
- W sumie to tak. Uratowała mnie przed bandą Dursley'a - powiedział zawstydzony Philip.
- Znowu cię dorwali ? - wkurzył się starszy brat.
- Ale chyba szybko nie wrócą - uśmiechnął się do brunetki.
 Ike spojrzał na nią porozumiewawczo.
- Mi też się tak wydaje - przyznał - Kiedy się zdenerwuje robi się straszna - wyjaśnił bratu.
- Widziałem - zgodził się.
- Ja nadal tu jestem - zauważyła nastolatka.
- Wiem. Dlatego nie powiedziałem nic gorszego - wyszczerzył się.
- Kretyn - parsknęła.
- Auć - przyłożył dłoń do serca - To zabolało.
- I dobrze.
 Chwilową ciszę przerwał dzwonek telefonu. Katrina wyjęła urządzenie z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Alanna. Odebrała po trzecim sygnale.
- Tak ?
- Katrina ? Gdzie jesteś ? - zapytała zdenerwowana.
- Daj spokój - westchnęła - Wyszłam na spacer - wyjaśniła.
- A wiesz która jest godzina ?
- Nie - odpowiedziała i spojrzała na zegarek- 14.13. - Cholera - wymamrotała.
- No właśnie. Chcę cię natychmiast widzieć w domu - nakazała.
- A od kiedy jesteś moją żoną ? - zapytała zła - Niedługo wrócę. Nie martw się. Przecież obiecałam, że jak mnie zabiją to napiszę do ciebie list więc na pewno się dowiesz - prychnęła i rozłączyła się.
- Nieładnie - usłyszała głos Isaac'a tuż za uchem.
- Nienawidzę jak ktoś mnie kontroluje - mruknęła.
- Tyle sam wiem. Ale serio wracaj bo kiedy się zdenerwuje to będziesz miała kłopoty - poradził.
- Ty jeszcze nie wiesz co zrobiła ostatnio. A jeden mój błąd skończył się posłaniem mnie do szkoły - westchnęła.
- Do szkoły ? Idziesz do Hogwartu ?! - wykrzyknął Ike - Kto cie dorwał ?
- Nietorerek ( nietoperz ) - prychnęła.
- No no no. Podziwiam go - powiedział Ike.
- A ja nie. Durny wampir. A do tego ma ochotę przelecieć moją siostrę - wycedziła.
 Uśmiech zniknął z twarzy chłopaka.
- Chce się dobrać do Alanny ?
 Katrina spojrzała na niego wymownie jakby mówiła " A co ja ci przed chwilą powiedziałam ? "
- Zabiję sukinsyna. Niech tylko tknie ją palcem - wywarczał.
- Jeśli ona będzie tego chciała to nic nam do tego - westchnęła.
- Będzie dobrze. Jak coś to będziemy ją ratować - zaproponował przytulając ją.
- Jak zawsze - uśmiechnęła się - Muszę lecieć. Już i tak czeka mnie kazanie.
- W to nie wątpię - rozchmurzył się lekko - niedługo się zobaczymy.
 Brunetka skinęła głową. Zanim teleportowała się do domu usłyszała za sobą głos Ike'a.
- Powodzenia w szkole, Katy - uśmiechnęła się do rodzeństwa i zniknęła.
_______________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się zbytnio nie zawiedliście. W którymś momencie może być "zarządzała" i to jest pomyłka, ale nie mam teraz czasu tego szukać.
* nie wiem czy znacie, ale to tekst z serialu " Julia " który leciał do niedawna na TVN, był świetny

Czekam na szczere komentarze. I dziękuję wszystkim którzy jeszcze mnie tu nie zostawili.

I jeszcze ... zaczęłam pisać opowiadanie które zamierzam wysłać do jakiegoś wydawnictwa. Nie wiem czy jest sens, ale chcę spróbować. W związku z tym rozdziały tutaj powinny pojawiać się ... co tydzień. Nie chcę dłużej przeciągać, ale powiedzmy, że w każdy poniedziałek. Będę mieć tydzień na napisanie rozdziału a w tym weekend więc powinnam się wyrabiać.
Pozdrawiam wszystkich :**

6 komentarzy:

  1. Pierwsza!

    Rozdział jest super. Jak zawsze :)
    Do niczego się nie przyczepię, bo nie zauważyłam żadnych błędów. Może jeden był.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu dużo mówić...
    Super, jak zawsze!!!@#
    rozdział co tydzień...hmm...powiedzmy, że na to przystanę... :P ...
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak chcesz czytać to nie masz wyboru XD
      ale następny będzie w piątek bo w sobotę jadę na zimowisko i tam nie ma neta ;(
      Porażka ale powinno być fajnie

      Usuń
  3. Rodział fajny,
    Na notki co tydzień ja też mogę przystanąć, ale dasz kiedyś przeczytać to opowiadanie nawet jeśli wydawnictwo go nie wyda?
    Pozdrawiam i do napisania ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytać ? Ale to nie jest o niczym nadprzyrodzonym. Takie o zwykłe. A poza tym i tak muszę je najpierw skończyć.
      To bardzo miło z twojej strony ;D
      Czekam na NN u ciebie. Pospiesz się :**
      P.S. Notka w piątek.

      Usuń
    2. No i co? Myślę że będzie bardzo fajne ;*
      Postaram się dodać coś u mnie

      Usuń