środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 17

Dodaję rozdział tak jak obiecałam. Udało mi się :) Dzisiaj nie nudzę, bo nie mam czasu. 

Dedykacje dla : 
- Łukasza,
- Mlodej,
- Ann,
- Paulineee,
- Zagubionej w Smutku,
- Zuzie,
- Dagmarze - miło mi :)
- Krzyśkowi - pamiętaj o zasadzie ! ;P

Tyle wstępu. Nie opisuję dedyków, tylko dla Dagmary, która jest nowa przy komentach. Zapraszam na rozdział. 



 W pokoju wspólnym siedziała połowa Gryffindoru. Przy jednym ze stolików siedzieli Ron, Hermiona i Ginny. 
- Chyba pójdę do siebie - oznajmiła Harry'emu Katrina. 
- Nie chcesz zostać ? - zapytał zdziwiony. 
- Jakoś nie mam ochoty. Muszę pomyśleć - przyznała kierując się w stronę dormitorium dziewcząt. 
- To do jutra - pożegnał ją brunet z ciepłym uśmiechem. 
- Do jutra, Harry - wyszeptała i odeszła. 
 Siedząc na łóżku spoglądała przez okno. Tuż obok siedziała Avada patrząc na swoją właścicielkę jakby zmartwionym wzrokiem. 
- Wiesz mała, życie jest skomplikowane. A moje jest po prostu nienormalne - zaśmiała się. 
 Nie mając nic do roboty przebrała się i położyła do łóżka. Jednak sen nie przychodził. Przed oczami dziewczyny wciąż majaczył czerwony blask. 
                                                                               ***
- Znalazłeś ją ? - zapytała Hermiona kiedy tylko Harry zbliżył się do przyjaciół. 
- Tak, nie martw się - uspokoił ją Harry.
- Czy ja o czymś nie wiem ? - zdziwiła się Ginny patrząc na nich pytająco. 
- Zapytaj swojego brata - zaproponowała przyjaciółka patrząc z wyrzutem na rudzielca. 
- Czego ode mnie chcesz ? Nie moja wina, że jest przewrażliwiona - bronił się.
- Nie jest przewrażliwiona, ale powinieneś czasem zastanowić się co mówisz - parsknęła. 
- Co się stało ? - dopytywała się młodsza dziewczyna. 
- Nic. Twój brat jest tak delikatny jak słoń w składzie porcelany - fuknęła Hermiona. 
- Dzięki wielkie - warknął - Zamierzasz się kłócić o kogoś kogo wcale nie znasz ? 
- A jakie ma znaczenie czy ją znam czy nie ? - prychnęła zdenerwowana. 
- Takie, że znamy się od kilku lat. Jesteśmy przyjaciółmi. Ona jest intruzem w naszym życiu, intruzem. Chcesz wszystko zniszczyć dla jakiejś dziewczyny ? - spojrzał na nią urażony i wściekły. 
- Ona nie musi, ale ja to zrobię jeśli nie zmienisz swojego stanowiska - ostrzegł go Harry.
 Wszyscy spojrzeli na niego zszokowani. 
- Co ty powiedziałeś ? - wykrztusił przyjaciel. 
- To co słyszałeś. Oceniłeś ją nawet nie wiedząc jaka jest. Nie powinieneś był jej skreślić tak od razu - pokręcił głową - Katrina nie jest taka jak ją widzisz. I puki tego nie zrozumiesz, nie wiem jak to będzie. 
- Mówisz poważnie ? - oczy Rona zaszły mgłą ; miał morderczą minę - Znamy się od początku szkoły. Myślałem, że jesteśmy braćmi. A ty ... ty to tak po prostu zaprzepaścisz z powodu jakiejś małej idiotki, która wprosiła się w nasze życie i przyjaźń ? 
- Też myślałem, że jesteśmy braćmi. Ale byłem przekonany, że nie oceniasz ludzi na podstawie ich powierzchowności. Bo właśnie tak robi Malfoy. Myślałem, że jesteś inny - głos Harry'ego posmutniał ; zapomniał zupełnie, że dookoła są inni uczniowie i nieświadomie podniósł głos - Jeśli nie zmienisz swojego podejścia, nie mamy o czym rozmawiać - wstał i wyszedł żegnając krótko oszołomione dziewczyny. 
 Wrócił do swojego dormitorium i opadł na łóżko. Nie czuł się dobrze po kłótni z Ronem, ale nie miał innego wyjścia. Nie chciał wybierać, ale Katina była dla niego kimś ważnym i nieświadomie stała się kimś, kogo Harry stawiał ponad innych. Wyczerpany natłokiem myśli położył się i natychmiast zasnął. 
                                                                              *** 
 Draco Malfoy chodził po pokoju wspólnym Ślizgonów jak zwierze zamknięte w klatce. Wydeptał własną ścieżkę na szmaragdowo-zielonym dywanie. 
- Opanuj się - mrukną Blaise ze swojego miejsca na kanapie. 
 W pomieszczeniu byli tylko oni. Uczniowie widząc rozsierdzonego blondyna ulotnili się w ciągu sekundy. 
- Nie mów mi co mam robić - warknął Draco do swojego jedynego przyjaciela. 
- Czym ty się przejmujesz ? Przecież to tylko jedna dziewczyna. A w szkole są ich setki. Na co ci dziewczyna Potter'a ? To bez sensu - ciemnoskóry chłopak pokręcił głową. 
- Nie wiem, dlaczego ona, jasne ? - syknął młody Malfoy - I nie mam pojęcia co teraz robić. Potrzebuję rady.
- Mojej ? Ja bym znalazł jakąś ładną dziewczynę, zrobił swoje i byłoby po wszystkim. Angażowanie się w romans z Gryfonką nie ma sensu - uprzedził go. 
- Nie chcę mieć z nią romansu ! - huknął.
- Okej, okej. Nie unoś się tak - uspokajał przyjaciela Zabini - Mówię to co myślę. I co widzę.
- Więc jesteś ślepy - prychnął Draco - Nic nie ma i nic nie będzie. 
- Twoja sprawa - poddał się Blaise - Nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Dobranoc - wyszedł. 
 Młody Malfoy został sam ze swoimi myślami. Nie chciał mieć romansu z Gryfonką, obrończynią uciśnionych szlam, tego był pewien. Ale jeśli tak, to czego właściwie chciał ? Tego nie wiedział. Wściekły na siebie rozejrzał się dookoła. Do pokoju wspólnego Ślizgonów weszła właśnie jakaś dziewczyna. Nie była piękna, ale natura obdarzyła ją dość hojnie. Postanowił skorzystać z rady przyjaciela. Doskonale wiedział, że dziewczyna jest wstanie zrobić wszystko za choćby godzinę jego uwagi. Jeśli na prawdę chodziło tylko o sex to wolał, żeby zaspokoiła go Ślizgonka, a nie dziewczyna Potter'a. Nawet jeśli to byłaby idealna zemsta. Szybko wygrzebał z pamięci jej imię.
- Eeee ... Marie - przywołał ją. 
 Dziewczyna drgnęła. Odwróciła się w jego stronę, a jej krótkie, czarne loczki zakołysały się. Widząc go jej piwne oczy rozszerzyły się z szoku. Podeszła powoli z bardzo niezdecydowaną miną. 
- Tak, Draco ? - wydukała szóstoklasistka. 
- Masz teraz jakieś plany ? - zapytał wiedząc, że doskonale go zrozumie. 
 Marie zawahała się.
- Raczej nie - wyszeptała cicho.
- Chodź - polecił ciągnąc ją do jakiegoś odosobnionego pomieszczenia. 
 Nie stawiała oporu. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi zabrał się do rzeczy. Nie chciał zrobić jej krzywdy. Jego ojciec chrzestny, Severus Snape, zdążył już wtłuc mu do głowy szacunek do kobiet. Będąc z tą dziewczyną nie czuł niczego. Kiedy skończył, zrobił coś co bynajmniej nie leżało w jego naturze - przeprosił ją. Wykorzystał jej ciało i upokorzył ją. Nie był z tego dumny, ale było za późno. Zostawił ją samą i wrócił do swojego dormitorium. Opadł na łóżko nie wiedząc co myśleć. 
                          ***
 Kiedy Katrina obudziła się następnego ranka, była 7.00. Po raz pierwszy od kilku dni czuła się wyspana. Szybko ubrała się i zabierając książki zeszła do pokoju wspólnego. Na kanapie przed kominkiem siedzieli bliźniaki Weasley. Z pochylonymi głowami szeptali do siebie gorączkowo jakby obawiając się, że ktoś ich przyłapie. Cicho zaszła ich od tyłu i przybierając ton profesor McGonnagal odezwała się chłodno. 
- Mam was. 
 Chłopcy podskoczyli z przerażania odwracając się błyskawicznie. Widząc trzęsącą się ze śmiechu brunetkę zaczerwienili się ze wściekłości.
- Zwariowałaś ? - syknął George - Myśleliśmy, że to serio McGonnagal. 
- Wasze miny były tego warte - wyznała chichocząc.
- Tak cię to śmieszy ? - mruknął.
- Chyba powinniśmy pokazać jej jak kończą ci którzy z nami zaczynają - zaproponował Fred ze złowieszczym uśmiechem. 
- Chyba powinniśmy - przytaknął George stając za brunetką. 
 Nagle bez ostrzeżenia rzucili się na nią. Musiała siłą woli powstrzymać mechanizm obronny, który wyrobiła sobie podczas długoletniego pobytu u Voldemorta. Ale to byli jej przyjaciele. Chłopcy zaczęli łaskotać ją dosłownie wszędzie. Dziewczyna mimowolnie wybuchnęła głośnym śmiechem. 
- Masz dość ? - zapytał Fred kilka minut później. 
- Nie poddam się - wydusiła delikatnie starając się uwolnić.
 W takiej właśnie pozycji, Fred i George leżący na Katrinie, zastali ich Harry, Ron i Hermiona. Harry widząc to wszystko zaczął się śmiać. Zawtórowała mu Hermiona patrząc z politowaniem na całą trójkę. Ron stał z tyłu patrząc na braci morderczym wzrokiem. Poczuł się autentycznie zdradzony. Ta dziewczyna zjawiła się niszcząc wszystko co miał. 
- Co tu się dzieje ? - usłyszeli rozbawiony głos.
 Ginny z torbą na ramieniu stanęła obok przyjaciół. Ron miał nadzieję, że chociaż siostra rozumie, że Katrina jest nieodpowiednim towarzystwem. Jednak ona zamiast go poprzeć znów miała przed oczami tylko czarnowłosą dziewczynę. 
- Pomóc ci, Trina ? - zapytała zwracając się do niej zdrobnieniem jakby chciała go jeszcze bardziej zdenerwować. 
- Nie - odpowiedziała tamta wygrzebując się z pod ciał chłopaków - Chyba się zmęczyli. 
 Fred podniósł się i pomógł wstać bratu. 
- Przeszło wam ? - zapytała Katrina spokojnie. 
 George zaśmiał się. 
- Ty pierwsza nie błagałaś o litość. Jestem pod wrażeniem - przyznał.
- Ja też. Jesteś wolna - ogłosił Fred składając przed nią żartobliwy ukłon - Przejdziemy się po lekcjach ? - zapytał niespodziewanie. 
 Wszyscy spojrzeli na niego zszokowani. Katrina jak zwykle niewzruszona odpowiedziała obojętnie. 
- Nie mogę, mam szlaban. 
- Szlaban ? Po pierwszym dniu ? Pobiłaś nasz rekord ! - zawołał George. 
- U kogo ? - zainteresował się Fred. 
- U naszej UKOCHANEJ profesor Umbridge - zironizowała głosem przypominającym przesłodzoną wersję wspomnianej nauczycielki. 
- Współczuję - mruknął George - Jak mieliśmy wczoraj lekcje, to myślałem, że zwariuję. 
- Okropna baba - poparł brata bliźniak. 
- Sama sobie wypracowałam ten szlaban. Wygłaszając opinię - prychnęła.
- Co powiedziałaś ? - zaśmiał się Fred.
- Obraziłam Ministerstwo Magii - zamyśliła się - I chyba o to się wkurzyła. 
 Bliźniacy zaczęli się śmiać. 
- Ministerstwo ? Przecież to banda idiotów - wydusił George. 
- To samo jej powiedziałam - Katrina wzruszyła ramionami - Nie wiem jak wy, ale ja jestem głodna. Do zobaczenia, chłopaki - pożegnała ich wychodząc z pomieszczenia. 
 Harry spojrzał na Ron'a który stał z tyłu. Przyjaciel miał ponurą minę. Potter z westchnieniem podszedł do niego. 
- Co ? Zostawiłeś swoją księżniczkę ? - fuknął rudzielec na przyjaciela. 
- Chciałem zapytać, czy zmieniłeś zdanie, ale to chyba nie ma sensu - przyznał brunet i odszedł w ślad za Katriną. 
 Bliźniacy spojrzeli to na jednego, to na drugiego z kompletnie zdezorientowanymi minami. 
- Co im się stało ? - zdziwił się Fred. 
- Katrina Fox się stała - warknął Ron wychodząc. 
- A może wy to wyjaśnicie - George spojrzał na pozostałe w pokoju dziewczyny. 
- Ron nie pała sympatią do Katriny. Wczoraj się pokłócili. Harry ją lubi i nie chce pozwolić, żeby Ron ją obrażał. Postawił ultimatum, albo Ron zmieni swoje podejście do Katriny, albo nie mają o czym rozmawiać. Ron chyba nadal obstaje przy swoim - westchnęła Hermiona. 
- Oo im chyba nie wyjdzie na dobre - zmartwiła się Ginny - Ale nie mam pojęcia co Ron ma do Triny - przyznała. 
- Ja też nie, Ginny - wymamrotała szatynka - Chodźmy, bo nie zdążymy zjeść - pogoniła ją jednocześnie żegnając bliźniaków Weasley krótkim " Cześć ". 

 Katrina siedziała w Wielkiej Sali w zamyśleniu oglądając swój plan. Jako pierwsze były zaklęcia. Lubiła profesora Flitwick'a i nie zamierzała robić mu w brew. Z kolejnymi zajęciami było gorzej, bo nie miała zbyt wielkiej ochoty na spotkanie ze Snapem, w dodatku w sali pełnej Ślizgonów. Reszta nie miała dla niej wielkiego znaczenia. Jedyna lekcja jaka ją zaciekawiło to Wróżbiarstwo. Kątem oka zauważyła, że ktoś siada obok. Widząc Harry'ego, mimo woli uśmiechnęła się promiennie. Chłopak odwzajemnił gest jednak w jego oczach widziała cień smutku. 
- Co się stało ? - zapytała.
- Nic - wymamrotał nakładając sobie śniadanie. 
- Chodzi o Ron'a ? - nie musiała czytać w myślach, żeby wiedzieć jak Harry cierpi. 
 Pokłócił się z Ron'em przez nią. 
- To bez znaczenia - starał się powiedzieć to stanowczo, ale niezbyt mu to wyszło. 
- Tak nie może być, Harry - starała się do niego dotrzeć - To moja wina, a wcale mi się to nie podoba. Jesteście przyjaciółmi i nimi zostaniecie. Nie możesz z tym skończyć. Potrzebujecie siebie nawzajem. 
- Ty też jesteś moją przyjaciółką - przypomniał jej wczorajszą rozmowę - Nie chcę się z nim kłócić, ale nie chcę też, żeby ciebie obrażał. 
- Nie zostałam obrażona. Nie zniszczysz tego tylko dlatego, że pojawiłam się ja. Potrafię sobie radzić - mówiła - Ale ty musisz zrozumieć, że my wcale nie musimy być przyjaciółmi. Możemy siebie nienawidzić, ale to nie powinno zmienić twojego stosunku do żadnego z nas. 
- Czyli co ? - mruknął nareszcie na nią patrząc. 
- Czyli idź do niego i porozmawiajcie. Nie denerwuj się, tylko spróbuj go zrozumieć i wyjaśnić swój punkt widzenia - zaproponowała.
- Chyba masz rację - przyznał - Skąd ci to przyszło do głowy ? 
- A co ty myślisz ? Że ja i Ike od razu byliśmy przyjaciółmi ? Och, nie. Mieszaliśmy się z błotem puki nie zrozumieliśmy, że to jest bez sensu. Mieliśmy tego samego przyjaciela i doskonale wiedzieliśmy, że on nie będzie wybierał. Nauczyliśmy się ze sobą żyć, a potem zrozumieliśmy, że my również zostaliśmy przyjaciółmi nawet o tym nie wiedząc. 
- Ike to jeden z " chłopaków " ? - zapytał Harry. 
- Dokładnie - uśmiechnęła się - Porozmawiajcie.
- Dzięki - powiedział i uścisnął ją przyjaźnie. 
- Koniec tych czułości ! - zawołała Hermiona - Za chwilę lekcje. 
- Jakie czułości ? - oburzył się Harry. 
- Właśnie -poparła go brunetka - Myśmy właśnie omawiali wesele ! - dodała. 
- Serio ? I do czego doszliście ? - zachichotała Ginny. 
- Że wiele jeszcze musimy wymyślić. Ona chce na powietrzu, ja w sali. Lista gości też jest do sortu ... - wyliczał.
- Dobra, skończ - uciszyła go szatynka - Rozumiemy. 
 Zjedli śniadanie śmiejąc się wesoło. Ron nie pokazał się aż do rozpoczęcia pierwszej lekcji. Na zaklęciach chłopcy siedzieli razem, jednak nie zamienili ani słowa. Ron odwracał głowę unikając wzroku przyjaciela. Godzina zleciała w mgnieniu oka i czekała ich wolna godzina. Hermiona miała teraz Mugoloznawstwo więc rozstali pod klasą. Katrina posłała zdenerwowanemu Harry'emu pokrzepiający uśmiech wskazując na oddalającego się Ron'a. Chłopak kiwnął głową i posyłając jej wdzięczne spojrzenie ruszył za rudzielcem. W tej samej chwili do brunetki podeszła Minerva. 
- Katrino, musimy porozmawiać - powiedziała spokojnie. 
 Dziewczyna wzruszyła ramionami i ruszyła za nauczycielką do jej gabinetu.
                                                                                 *** 
 Harry znalazł przyjaciela w pokoju wspólnym. Weasley siedział sam na fotelu gapiąc się bezmyślnie w ogień. 
- Ron ? - odezwał się niepewnie brunet. 
- Czego chcesz ? Czyżby Katrina się tobą znudziła ? - warknął. 
- Nie. Chcę z tobą porozmawiać. Na spokojnie - podkreślił. 
- Niby o czym ? Dokonałeś wyboru. Twój stary przyjaciel się nie liczy - wyrzucił z siebie rudy chłopak. 
- Nie wybrałem. Rozumiem, że mogłeś tak pomyśleć, ale to nie jest prawda. Po prostu chciałem zmusić cię, żebyś ją zaakceptował. Ale wiem, że tak się nie da. Jesteś moim przyjacielem, ale Katrina tez jest moją przyjaciółką ... 
- Wszędzie ona. Nie możesz bez niej żyć - powiedział z goryczą przyjaciel. 
- Oboje jesteście moimi przyjaciółmi, Nie chcę wybierać między wami. I nie wybiorę. Jeśli twoja niechęć do niej jest silniejsza niż nasza przyjaźń, to przykro mi. Bo tylko od was zależy jak to będzie wyglądać. A już na pewno od ciebie. Katrina nie ma nic przeciwko. Tak naprawdę nie wiem dlaczego tak jej nie lubisz. I chyba tego nie zrozumiem - dokończył cicho i wyszedł zostawiając Ron'a samego ze swoimi myślami. 
                                                                               ***
 Katrina siedziała w niewielkim gabinecie Minervy. Czekała aż nauczycielka rozpocznie rozmowę. Sama doskonale wiedziała o co chodzi.
- Jest drugi dzień szkoły, a ty zdążyłaś zarobić już dwa szlabany - zaczęła zmęczonym głosem - Boję się myśleć co będzie dalej. 
- Napewno nie wylecę - uspokoiła ją - Zaczynam się dobrze bawić. 
- I dlatego nie wylecisz ? Bo chcesz się bawić ? - czarownica spojrzała na nią jak na wariatkę. 
- Mniej więcej - przyznała - Nie zamierzam przeginać. Ja tylko walczę o to, co uważam za słuszne. 
- Ja cię rozumiem, ale ... 
- Nie spodziewała się pani czegoś takiego po pupilku Voldemorta, prawda ? - sarknęła. 
- Nie to chciałam powiedzieć. I wiesz o tym - zganiła ją kobieta.
- Jak pani chce - wzruszyła ramionami Katrina - Powiedziałam, nie zamierzam wylecieć. I tylko to się liczy, nie ? 
- Nie. Postaraj się nie rozrabiać ... bardziej niż do tej pory - zawahała się. 
- Jasne ... mogę już iść ? - zapytała z nadzieją. 
 Nauczycielka otworzyła usta chcąc coś powiedzieć jednak po chwili zrezygnowała zwieszając bezradnie ręce. 
- Możesz, ale postaraj się nie zarobić więcej szlabanów - poprosiła.
 Katrina bez słowa opuściła pomieszczenie. Wolnym krokiem ruszyła przez korytarze. Za 15 minut zaczynała się lekcja. Droga do lochów zajęła jej 5 minut więc przez kolejne 10 nie miała co robić. Usiadła w kącie bezmyślnie grzebiąc w torbie. Z nudów wyjęła książkę do eliksirów przeglądając różne przepisy. Nim się spostrzegła korytarz wypełnił się uczniami. Wstała dołączając do Hermiony. 
- Czego chciała od ciebie McGonnal ? - zapytała natychmiast szatynka. 
- Żebym nie przesadzała ze szlabanami - wyjaśniła. 
 Nagle tuż obok nich pojawił się Harry.
- Szukałem cię - powiedział do czarnowłosej przyjaciółki odciągając ją na bok - Rozmawiałem z Ron'em. 
- I co ? - zaciekawiła się. 
- Nie wiem. Mam nadzieję, że jakoś się to naprawi. Nie chcę stracić przyjaciela, ale ciebie też nie - przyznał. 
- Będzie dobrze - pocieszyła go. 
 Zanim zdążył odpowiedzieć, tuż za ich plecami rozległ się głos Snape'a.
- Koniec romansów. Zaczęła się lekcja - warknął. 
 Szybko weszli do klasy zajmując swoje miejsca. Katrina opanowła złość i skupiła się na temacie lekcji. A raczej na eliksirze do zrobienia. Profesor nie zaszczycił ich ani jednym słowem. 
Eliksir Euforii
Składniki : 
- Mięta
- Pancerzyki chitynowe
- Sok z cytryny
- Figi Abisyńskie
 Przez kolejną godzinę wszyscy prawowali w kompletnej ciszy. Snape zatopiony w lekturze jakiejś księgi nie zwracał na nich uwagi. Kiedy lekcja dobiegła końca oddali próbki, nauczyciel odezwał się : 
- Na następną lekcję esej na temat Eliksiru Wielosokowego. 
 Nadeszła kolej na Wróżbiarstwo. Przyjaciele nie mieli zbyt szczęśliwych min. Ron stał obok patrząc na nich, jednak nie podszedł. Po chwili z klapy na suficie wysunęła się drabinka. Lekcja się rozpoczęła.
_______________________________________________________________________

I to by było na tyle. Nie wiem jak wyszedł. Zakończenie raczej nie jest mistrzowskie, ale teraz pisałam i się spieszyłam. Proszę o szczere komentarze. Jak zawsze. Pozdrawiam was !!! 

9 komentarzy:

  1. A mi się podoba... Poprawka kocham to opowiadnie <3 Nie lubię Rona... dupek
    Czekam na NN
    WENY

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział był fajny zresztą jak inne szybko uwinełaś się z tym rozdziałem

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie przedstawiony rozdział, moje oczy nie zauważyły żadnych błędów, więc nie mam co ci wytykać. Hmm... akcja przeprosin bardzo mi się podobała.
    Bardzo ciekawi mnie jaki pomysł masz z Fredem.
    Życze weny i weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Po prostu taki przeskok zrobiłaś - w sensie swoich umiejętności pisarskich.
    Świetnie się to czyta...
    Super pomysł i ogólnie genialne... błędów nie znalazłem
    pozro

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie!
    Matko, ten Malfoy jest POTWOREM! Jak on mógł?! To straszne, co zrobił tej dziewczynie.
    A Ronek zazdrosny? U lala. No pacz. Co za Ronek.
    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=506407662730287&set=a.150673271637063.21584.150452701659120&type=1&theater
    Haha uśmiałam się XD
    Wracając do rzeczy, ciekawe co bd na szlabanach.
    Czekam na NN!
    Niech moc bd z tobą!
    A Chuck Norris przestanie żreć winter fresh i mrozić świat swym oddechem, przez co p. Zima nie chce wziąć dupy w troki. Niech będzie Wiosna!!! Precz z Zimą! Na stos ją!
    XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nn !! http://love-and-touch-of-an-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super.
    Żadnch błędów nie zauważyłam. Dziękuje za dedyk :*
    Czekam na nowy rozdział i życzę dużooooo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No hej kochana :*
    Rozdział świetny, czyta się dużo lepiej od poprzednich ;) Malfoy i ta jego nieświadomość uczuć- me gusta ;D Strasznie podobało mi się bronienie Katriny przez Harry'ego- to było słodkie :D Błędów chyba nie zrobiłaś, chyba ze ich nie wychwyciłam zaabsorbowana akcją :) Oby tak dalej :) Zuza

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej, żyjesz? ;P
    Kiedy NN??? Bo już tęsknię za świeżutkim rozdziałem napisanym przez cb!
    ps. Na moim blogu inna-bellaswan.bloog.pl rozdział 36 + streszczenie :) Informuję Cię dziś, bo wczoraj net mi siadał i ledwo zdołałam dodać nocię ;( Zapraszam, jeśli nie widziałaś ^^

    OdpowiedzUsuń