poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 16

Wiem, że znowu się spóźniam. Ale święta, rodzina i brak dostępu do worda ... Dlatego dodam w tym tygodniu dwa rozdziały, żeby trochę wyrównać. Pewnie w środę, żeby był jakiś odstęp. Niby mam napisany, ale ktoś poradził mi zrobić przerwę, więc ... Ten kto poradził ten wie :)

Dedykacje : 
- Łukasz - nadal nie daję cię na koniec :* Mam nadzieję, że jednak zaczniesz czytać i nie będziesz kłamał, że czytałeś jak nie czytałeś ;P
- Wampirkowi - dziękuję, za opinię. Mówiłam, że napiszę w dedykacji. Trochę późno, ale co tam :)
- Zagubiona w smutku - przeczytałam prolog. Nie miałam dużo czasu i nie skomentowałam, ale zaraz to zrobię :) Powiadamiaj mnie o nowych notkach i wgl bo jestem ciekawa !!! http://dobro-w-zlu.blogspot.com/
- Alicja - dziękuję za życzenia ;D Czekam na twoje komentarze. I jak masz własnego bloga to napisz adres w komencie. Postaram się poczytać.
- Zuza - późno, ale jest i za to ci dziękuję :* Chcę znać wszystkie opinie i uwagi więc jeśli coś jest nie tak ... 
- Mloda - pisaj częściej rozdziały !!! Bo będę smutna i co wtedy ? :( 
- Paulineee - dzięki za komentarz i wgl :) Nie pamiętam czy skomentowałam ... ale widzę, że dużo przegapiłam !!! Postaram się nadrobić jak najszybciej !!! Obiecuję !!!
- Ann - dawno nie gadałyśmy :( Przykro mi. Wiesz, że mój dostęp do kompa jest znikomy. Mam nadzieję, że jakoś to nadrobimy ;) 
- I ... Krzysiek - ten ktoś z dobrymi radami to ty :) Chyba sam się domyśliłeś. Mam nadzieję, że rozdział nie wyszedł źle i nie będziesz musiał za bardzo po mnie jeździć ;P 

Dedykacji tyle. Osobiście uważam, że rozdział nie jest najgorszy. Wampirek miał rację, nie powinnam pisać, że rozdział jest beznadziejny, bo ja uważam, że wszystko co piszę jest beznadziejne. Moja wiara w siebie jest ze dwa metry pod ziemią. Pogrzebana przez chłopaków z klasy którzy mnie dobijają jak widzą, że mam zeszyt w ręce. Ale mniejsza z tym. To WASZA ocena się liczy. 

Trochę was zanudzam więc czytajcie rozdział i napiszcie mi szczere opinie. Liczę na was ;P 
I powiem wam szczerze ... że dobrze mi z wami nawet jeśli nie znamy się osobiście. 

                                         KOCHAM WAS :*  WSZYSTKICH !
                           NAWET CHŁOPAKÓW - POMYŚL CO TO ZNACZY BRACISZKU ;D 

Rozdział 16 : 


- Upiekło ci się, Fox ? Nie przyzwyczajaj się. Prędzej czy później nikt nie będzie w stanie ci pomóc- Malfoy stał kilka metrów od nich. Znów towarzyszyło mu dwóch osiłków.
- Dziękuję za ostrzeżenie, Draco - jego imię w jej ustach zabrzmiało jak obelga - Ale nie musisz sie trudzić. Nie potrzebuję twoich rad. Do zobaczenia na szlabanie - pożegnała go z ironicznym uśmieszkiem i poszła do Wielkiej Sali. 
 Kiedy usiedli na swoich miejscach, natychmiast głos zabrała Hermiona.
- Po co go prowokujesz ? I tak masz przechlapane.
- Niby dlaczego ? - zapytała brunetka - Ja przecież nic nie zrobiłam. 
- Oczywiście - prychnął Ron - Najpierw ośmieszyłaś Malfoya przed połową szkoły, potem wkurzyłaś Snape'a nazywając go idiotą, co usłyszeli wszyscy w klasie, a teraz znowu podjudzasz tego blond kretyna. Na prawdę nie wiem, czy ty chcesz stąd wylecieć ? 
- Teraz ? Och, nie. Nigdzie się nie wybieram - Katrina zaśmiała się ironicznie - Teraz zaczyna sie zabawa. 
- No cóż ... - powiedział Harry - ... możesz być pewna, że nie masz szans zdać eliksirów na żadnym przyzwoitym poziomie. Nietoperz ci na to nie pozwoli. Znajdzie coś, co się pogrąży. 
- I vice versa. Odpłacę mu się tym samym. Zobaczymy kto zostanie zwycięzcą.
- Ja się ciebie boję - usłyszeli głos Ginny. 
 Dziewczyna usiadła obok Hermiony patrząc na nią z podziwem. 
- Ślicznie wyglądasz - przyznała, a przyjaciółka spłonęła rumieńcem. Niepierwszy raz tego dnia. 
 Ron ogarnął się i przestał śledzić każdy ruch przyjaciółki. 
- Jestem taka straszna ? - zapytała Katrina. 
- Nie tyle ty ile twoje zachowanie - przyznała ruda - Oni mają rację, Snape nie da ci żyć. Tak samo jak Malfoy. 
- Całowałaś się z nim ? - zapytał niespodziewanie Ron patrząc na siostrę z napięciem. 
- ŻE CO ?! - wrzasnęła Ginny z obrzydzeniem - Wolę zdychać niż go dotknąć - dodała ciszej. 
- Ron, ja żartowałam - powiedziała Trina. 
- Powiedziałaś mu coś takiego ? - zapytała z wyrzutem młodsza dziewczyna. 
- Musiałam coś wymyślić. A to go skutecznie otrzeźwiło - brunetka wzruszyła ramionami. 
- To jest bez znaczenia - wtrąciła się Hermiona - Musimy się pospieszyć. Zaraz będzie lekcja. 
 W pośpiechu zjedli posiłek i pobiegli na błonia pod niewielką chatkę. 
- Tu mieszka gajowy, Hagrid - wyjaśnił Harry - To on uczy ...
- Dzień dobry, dzieci - rozległ się donośny, kobiecy głos. 
 Katrina nie miała pojęcia dlaczego jej przyjaciele mieli takie zdziwione miny. Patrzyli na nauczycielkę z niedowierzaniem. 
- Jestem profesor Grubbly-Plank i będę uczyć was Opieki nad Magicznymi Stworzeniami - oznajmiła z szerokim uśmiechem na pulchnej twarzy. 
- Gdzie jest, Hagrid ? - zapytała szeptem Hermiona. 
- Nie wiem. Nie mogę uwierzyć, że go nie ma - wymamrotał Ron. 
 Harry milczał patrząc w jakiś nieznany punkt na horyzoncie. Wyglądał jakby myślami był gdzieś daleko poza terenami szkoły. Zajrzała do jego głowy i widziała tylko jedno pytanie " Gdzie on jest ? "
- Harry ? - Katrina delikatnie trąciła go ramieniem. 
- Co ? - potrząsnął głową wyrwany z transu.
- Spokojnie - uspokajająco ścisnęła jego dłoń. 
 Nie wiedziała kto był bardziej zdziwiony. Spojrzała na niego zakłopotana i odsunęła się szybko. 
- Chodźcie za mną - nakazała profesorka kierując się w stronę Zakazanego Lasu. 
 Uczniowie z nieco przerażonymi minami weszli między drzewa. Przyjaciele zostali na samym końcu. Katrina rozglądała się ciekawa czego oni się tak boją. Nie widząc nic godnego uwagi skupiła się na nauczycielce która zatrzymała się wskazując coś ręką. 
- To są Jednorożce. Najniewinniejsze stworzenia na ziemi. Każdy kto go zabije jest przeklęty. Krew Jednorożców ma niesamowite właściwości. Daje wieczność, chociaż jest to tylko marna namiastka życia - powiedziała to bez zainteresowania jakby wcale nie miało znaczenia - Chciałabym, aby każdy z was w miarę swoich możliwości narysował jego portret uwzględniając szczegóły. Obok wypiszcie jego cechy. Macie całą lekcję. 
 Nastolatkowie rozsiedli się na trawie i wyjmując pergaminy przyglądali się stworzeniom. Trzy śnieżnobiałe Jednorożce stały przywiązane do drzew. Ich sierść i grzywy jakby jaśniały własnym blaskiem, a piękne rogi sprawiały wrażenie wyrzeźbionych z marmuru. Katrina wyjęła czystą rolkę cienkiego pergaminu i wyjmując z kieszeni szaty ołówek ogarnęła wzrokiem ciało zwierzęcia. Bez zbędnych problemów wykonała szkic umieszczając u dołu kartki istotne informacje. Hermiona spojrzała jej przez ramię. 
- Ślicznie rysujesz - przyznała. 
- Może - brunetka wzruszyła ramionami - Ale to nie ma znaczenia. Robię to tylko dla przyjemności. 
 Chłopcy spojrzeli na pracę Katriny. Ron zagwizdał z podziwem. 
- No no no ... brak mi słów. 
- Dokładnie - poparł przyjaciela Harry. Zapomniał na chwilę o zmartwieniach. 
- Dajcie spokój - dziewczyna przewróciła oczami. 
- Koniec czasu - profesorka klasnęła w dłonie - Oddajcie pergaminy i uciekajcie na kolejną lekcję. 
 Dochodząc do sali Obrony przed czarną magią już z daleka dostrzegli platynowe włosy Malfoy'a.
- To już przesada - wysyczała Trina - Ile jeszcze razy go dzisiaj zobaczę ? 
- To jest ostatnia lekcja - przypomniała jej Hermi - Czyli że z konieczności ostatni raz. 
 Po chwili na korytarzu pojawiła się Umbridge. Znów miała na sobie okropny, różowy komplet i różowy beret w kwiaty. Różowe buty na obcasie mające dodać jej nieco wzrostu stukały głośno na kamiennej podłodze.
- Do środka - odezwała się przesłodzonym głosem, od którego Katrina poczuła mdłości. 
 Uczniowie zajmowali ławki siadając z przyjaciółmi. Brunetka znów usiadła obok Hermiony przy jednym z przednich stolików. " Różowa landryna " stanęła przed biurkiem i rozejrzała się po klasie. 
- Witajcie. Jak pewnie pamiętacie z wczoraj jestem waszą nową nauczycielką. Chcę od razu podkreślić, że na moich lekcjach nie będzie żadnego machania różdżkami więc możecie ich w ogóle nie wyciągać. Mamy bardzo dobry program nauczania oraz wszystkie potrzebne materiały w podręcznikach. Teraz niech każdy z was otworzy książki na stronie trzeciej i zacznijcie czytać rozdział pierwszy - nakazała siadając na krześle. 
 Katrina otworzyła spis treści przeglądając tytuły rozdziałów : " Obrona przed czarną magią - co powinieneś wiedzieć " ; " Zaklęcia niewybaczalne " ; " Patronusy i sposób ich użycia " ; " Zaklęcia ochronne " i tym podobne. Zielonooka prychnęła cicho. Nagle ręka Hermiony wystrzeliła w górę. Profesorka rozglądając się starannie omijała wzrokiem pannę Granger. Dziewczyna nie ustępowała i cierpliwie czekała na uwagę. Po kilku minutach rozzłoszczona Umbridge i skierowała na nią swoje blade, trochę wyłupiaste oczy. 
- Słucham, panno ... - zacięła się. 
- Hermiona Granger, pani profesor - powiedziała szatynka. 
- Słucham, panno Granger. O co chodzi ? - jej głos nadal był sztucznie miły. 
- Ja już przeczytałam rozdział pierwszy - wyjaśniła.
- Więc czytaj drugi - poleciła i odwróciła wzrok. 
 Ręka uczennicy znów była uniesiona w powietrze. Katrina zaśmiała się widząc zirytowany wyraz twarzy nauczycielki.
- Co tym razem, panno Granger ? - zapytała spokojnie. 
- Rozdział drugi też przeczytałam - odpowiedziała dziewczyna. 
- To czytaj kolejne - nakazała tracąc zainteresowanie jej osobą. 
 Tym razem Hermiona nie podnosiła ręki. 
- Ja już przeczytałam wszystkie rozdziały, pani profesor - powiedziała poważnie. 
- Doprawdy ? - wycedziła ropucha stając przed nią - Więc powiedz mi ... jak wyczarować patronusa. 
- Trzeba myśleć o najszczęśliwszym wspomnieniu. Dementorzy żywią się dobrymi wspomnieniami pozostawiając tylko te złe. Wtedy czują się najlepiej - wyrecytowała szatynka spoglądając na Harry'ego, który uśmiechnął się nieznacznie. 
 Zaciekawiona Katrina zajrzała we wspomnienia przyjaciółki. Obrazy przesuwały się ukazując kilka scen z trzeciego roku ich nauki. Jej uwagę przyciągnęła scena nad jeziorem. Setki dementorów sunących na dwójkę dzieci i nieprzytomnego mężczyznę na brzegu. " Myśl o czymś szczęśliwym ! Przypomnij sobie najszczęśliwsze chwile ! " krzyczała Harry raz po raz wykrzykując formułkę zaklęcia. Katrina opuściła umysł Hermiony. Zastanawiała się co jeszcze przeżyła trójka przyjaciół. Umbridge nie mogąc przyczepić się do Hermiony skierowała swoje wyłupiaste ślepia na siedzącą obok brunetkę. 
- A ty ? Dlaczego nie czytasz ? - zapytała bez słodyczy. 
- Bo to głupoty - Katrina wzruszyła ramionami - Jestem inteligentniejsza niż ci co to napisali. 
- Te podręczniki zostały stworzone i zatwierdzone przez Ministerstwo Magii - wysyczała wściekle czerwieniejąc ze złości.
- No przecież powiedziałam - zauważyła niewinnie - Dziękuję, że mnie pani popiera. 
 W klasie rozległy się ciche chichoty. Profesorka wyglądała jakby miała ochotę ją uderzyć.
- Dosyć tego - ucięła kobieta - Masz szlaban. W każdy wekeend, przez miesiąc. 
- Nie da rady - westchnęła Katrina. 
- Niby dlaczego ? - warknęła.
- Profesor Snape panią ubiegł - uśmiechnęła się ironicznie - Kto pierwszy ten lepszy. 
- Dobrze - Umbridge wzięła głęboki oddech - Przyjdziesz do mnie jutro po lekcjach. I lepiej żebyś tam była. 
 Wróciła do biurka nie zwracając na uczniów żadnej uwagi. Chwilę potem lekcja dobiegła końca. Nastolatkowie jak najszybciej opuścili klasę. Harry złapał brunetkę za rękę ciągnąc ją do pustego korytarza. Ron i Hermiona poszli za nimi. Zatrzymali się przy końcu mając pewność, że nikt ich nie usłyszy. 
- Co ty wyprawiasz ? - syknął chłopak puszczając jej dłoń. 
- Nic - Katrina wzruszyła ramionami.
- Dwa szlabany, a jest dopiero pierwszy dzień szkoły - Hermiona pokręciła głową - Przecież oni cię wyrzucą. 
- Moim marzeniem nie było znaleźć się tutaj - przypomniała jej Trina - Każdy kto mnie zna powie ci, że robię to co chcę i nikomu nic do tego. Powiedziałam jej prawdę, te podręczniki to lipa. 
- Być może - przyznała Hermiona - ale nie powinnaś była jej tego mówić prosto w oczy. Twoja zuchwałość wróży kłopoty. 
- Dziękuję, kłopoty to moje drugie imię - sarknęła. 
- Z tobą nie da się rozmawiać - Ron uniósł ręce do góry. 
 Katrina zbladła. 
- Zapytaj moją siostrę co o mnie myśli to dowiesz się jeszcze więcej - fuknęła i odeszła zostawiając ich samych. 
                                                                                      ***
- O co jej chodzi ? - zastanawiał się na głos Harry kiedy wracali do wierzy Gryffindoru. 
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie zrobiła nic głupiego - zwierzyła się Hermiona smutno. 
- Przejmujesz się ? - zapytał Ron przyjaciółkę idąc obok. 
- Tak. Przecież nie możemy jej tak zostawić. Ona mi pomogła, mniej więcej. Przynajmniej się starała. A teraz ja mam ją tak po prostu zostawić ? - szatynka spojrzała na niego z wyrzutem.
- Tego nie powiedziałem. Ale ona musi sobie radzić - mruknął - My sobie radziliśmy. 
- Ale mogliśmy na siebie liczyć. Ona jest sama, a przynajmniej tak jej się wydaje - westchnęła.
- Nie wiem jak wy, ale ja muszę ją znaleźć. Chyba ją uraziłeś - powiedział Harry do Ron'a.
- Ja ją uraziłem ? To ją da się urazić ? - prychnął. 
- Daj jej spokój - warknął brunet i przyspieszył zostawiając przyjaciół samych. 
 Harry przemierzał korytarze rozglądając się uważnie. Katrina mogła być wszędzie. Doszedł do małego placyku wbudowanego w budynek. Podłoże było zasłane opadłymi, suchymi liśćmi. Na kamiennej ławce z twarzą zwróconą do zachodzącego słońca siedziała czarnowłosa postać.  Chociaż był za daleko, żeby dostrzec jakiekolwiek szczegóły podświadomie wiedział, że to Katrina. Ruszył w jej stronę. Dziewczyna nie odwróciła się jednak po chwili usłyszał jej głos. 
- Dlaczego tu jesteś, Harry ? - zapytała cicho. 
- Chciałem z tobą porozmawiać - powiedział siadając obok. 
- Przecież ze mną nie da się rozmawiać. Tak twierdzi twój przyjaciel - podkreśliła ostatnie słowa. 
 Harry spojrzał na jej spokojną twarz. 
- Ron gada co mu ślina na język przyniesie. On nie zdaje sobie sprawy, że cię zranił - tłumaczył kolegę. 
- Zranił ? Nie, Harry, on mnie nie zranił - Katrina pokręciła głową - Powiedział prawdę. 
 Potter spojrzał na nią pytająco. 
- Posłuchaj mnie, Harry. Mam wiele tajemnic, sekretów. I przekażę ci jeden z nich. Ale tylko tobie, jasne ? - kiedy skinął głową kontynuowała - Mając sześć lat zrobiłam coś ... czego żałuję do teraz. Nie pytaj co, bo nie mogę ci powiedzieć. Przez tą jedną decyzję jestem gościem we własnym domu. Nie pamiętam, żebym była w nim dłużej niż miesiąc. Był czas kiedy nie widziałam siostry przez dwa lata. To trudne. Czasem zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdyby zemsta nie przesłoniła mi myśli - urwała.
 Po chwili ciszy Harry odważył się odezwać. 
- Czy ... twoje zniknięcia są niebezpieczne ? 
- Zniknięcia, dobre określenie. Czy są niebezpieczne ? Są, ale co to za różnica. Sama tego chciałam. I sama się na to skazałam. Teraz jest bez znaczenia czego chcę. Każdą decyzję muszę dostosować do tego, nie mogę ryzykować bardziej niż to konieczne - uśmiechnęła się nagle - Ale czasami są też dobre strony. Czasami - podkreśliła.
- Masz tylko siostrę ? - drążył Harry chcąc wykorzystać tę chwilę i dowiedzieć się jak najwięcej. 
- Niby tak, ale Alanna nie jest moją siostrą tak na prawdę. Jej rodzice mnie znaleźli i zlitowali się nad sierotą. Ale kocham ją. Rodziców tez kochałam. I chłopaków ... - rozczuliła się nagle.
- Chłopaków ? - podchwycił.
- Moich przyjaciół - zaśmiała się - Wiedzą o mnie więcej niż ja sama. 
- I znają twoją tajemnicę - strzelił Potter. 
- Tak, znają. I nie popierają tego co robię. Tak jak nikt inny - westchnęła.
- Mają rację ? 
- Niby tak, ale nie da się tego zmienić - nagle jakby się ocknęła - Ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nawet tobie nie powinnam była powiedzieć. Nie wiem dlaczego to zrobiłam.
- Nikomu nie powiem - obiecał - Ale ... gdybyś potrzebowała z kimś porozmawiać ... możesz przyjść do mnie. Oferuję dyskrecję i ramię do wypłakania się - zażartował.
- Dziękuję, może kiedyś skorzystam - zaśmiała się - Ty też jesteś moim przyjacielem, Harry. I zaczyna mi się to podobać. 
- Mi też - przyznał. 
 Impulsywnie objął ją ramionami i przytulił mocno. Katrina nieco się zdziwiła, jednak poczuła się rozluźniona. To było takie naturalne. Oni razem. Jakby tak właśnie miało być. Westchnęła i odwzajemniła uścisk. Po chwili odsunęli się od siebie i razem poszli do wierzy. Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, że tej scenie przygląda się pewien wściekły i co dziwniejsze zazdrosny blondyn. 
________________________________________________________________

Na dzisiaj tyle. W środę C.D. Zapraszam i pozdrawiam :D

9 komentarzy:

  1. Wreszcie Katrina się otwiera przed ludźmi :D W sumie to tylko przed Harry'm, ale zawsze coś... Kręcą mnie te reakcje Malfoy'a- zazdrość i wgl... A Umbridge to stara ropucha ;D Generalnie rozdział dobry, aczkolwiek znalazłam parę błędów. Najbardziej rażącym była "wierza", ale każdemu może się zdarzyć :) Poprawiłaś swój styl pisania- widzę coraz mniej powtórzeń. Oby tak dalej ;) Do nn
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. No Katrina wreszcie zaczynasz się otwierać przed ludźmi... a raczej Harrym :) Malfoy zazdrosny ??? Hahhahhahhaa rozwaliło mnie to <3
    Ron jak zwykle brak taktu ... Umbridge wiedźmo... Jak będziesz jej kazała robić to co Harr' emu to cię zabije gołymi rękoma różowa landryno...

    Dziękuję za dedykację i nie nie mam bloga. Uważam, że mimo ilości przeczytanych książek i blogów nie powinnam pisać bo nie idzie mi to tak pięknie jak powinno.
    A więc czekam na nową notkę :)
    WENY
    Ps. Czy da się jakoś zmienić kolor tła w wersji na telefon ??? Bo ciEżko mi czytać białe na białym XD

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jazda:
    - Gdzie jest, Hagrid ? - po co ten przecinek?
    Raz napisałaś: krzyczała Harry...czy coś takiego, małe niedopatrzenie.
    Zginęło kilka przecinków.
    Ale jest duża poprawa bo częściej używasz imion, przyjemniej się czyta.
    Ogólnie bardzo się rozwinęłaś jeśli chodzi o styl pisania. Robisz to coraz lepiej.
    Ale `wierze` to mnie naprawdę ukłuło... :/ Ale wierze, że więcej takiego błędu nie popełnisz :D
    Ciekawy rozdział. Fajny wątek z Draco...
    Przydałoby się coś jeszcze z Voldim i jego paczką...
    Znowu po Tobie jadę... ten typ tak ma...
    Pozdrowionka i weny życzę...
    P.S.
    szkoda, że w dedykach jestem zawsze prawie na końcu... :[]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie smuć się :) Kiedyś mój brat był na końcu i powiedział, że jeśli wyznaję zasadę, że najlepsze na koniec to może tak zostać. Ja mu napisałam, że tak jest i teraz ty jesteś na końcu więc nie ma co się złościć ;P
      Dzięki za komentarz. Nawet jeśli znowu trzeba było mnie zjechać ;D

      Usuń
    2. Ale ja się przecież nie złoszczę tylko tak...o ..mówię...
      Najlepsze na koniec - no w sumie racja... ;d

      Usuń
  4. Ogólnie opowiadanie super. Cały czas śledzę twojego bloga :). Twój styl pisania bardzo się poprawił i tak trzymaj. Postać Katriny bardzo mnie zaintrygowała. hehe szybko się w kłopoty ładuje xD. Mam nadzieję ze spór Katrina - Nietoperz będzie :D Czekam na następny rozdział ;) I życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. MATKO BOSKA CZĘSTOCHOWSKA, TATA ZJADŁ ŻELAZKO A BLOND IDIOTA MALFOYEK BUJA SIĘ W TRINIE!!!! No po prostu gały mi prawie z paczałek wypadły!
    Hagridek obecnie szuka braciszka olbrzyma? Bo go nie ma :'( A ja go tak lubię :( I go nie ma :< To straszne :X
    Ronek balonek jest strasznie nieczuły! I zawsze był. Jak on może tak olewać Katrinę?
    Hłe hłe ciekawa jestem, jak ona da popalić Snape'owi. Zapewne to będzie niesamowita akcja, dobrzę sądzę, Milady?
    Supcio rozdziałek :D
    Dobra, to ja się grzecznie z Tobą żegnam ;* ;D ;p
    Niech wena bd z Tobą! ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Może na początek witaj
    Rozdział fajny, ciekawi mnie co wymyślisz z Umbridge (błagam tylko nie to co z harrym.)
    Czyżby Malfoy zakochał się w Katrinie?
    Wybacz że tak krótko, ale pisze na telefonie;/
    Życze weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń